Z powietrza, błysku, słowa, skojarzenia.
Ale przede wszystkim – z dobrej energii i – przestrzeni. Bo twórcze pomysły potrzebują przestrzeni.
Wtedy – niekiedy – pojawia się magia.
Magia napędza moje życie, z biegiem lat przytłoczona prozą, wciąż gdzieś tam w środku żyje – to z niej są moje zdjęcia, słowa i – sutasze i decu. Dzięki magii przestają być tylko rękodziełem.
Cieszę się, gdy sprawiają radość innym – dobra energia dana – powraca.
Też ją czuję, dzięki Wam, moje Drogie Klientki.
Dziękuję.
W miejscu, gdzie teraz jestem, staram się trzymać równowagę między ziemią i pasją. Gotuję obiady, sprzątam, zbieram kurze jajka ze słomy, pracuję przy komputerze i staram się, by ten komputer nie pożerał zbyt wiele czasu. Choć i tak, jestem wciąż niepoprawną pracoholiczką.
Czas, jak rozciągnąć czas…